DHTML Menu By Milonic JavaScript

Polski » Jedność » Ekumenizm i duchowość »

Ekumenizm i duchowość

W listopadzie 2001 r. Vassula została zaproszona na oficjalne sympozjum ekumeniczne w Farfie, niedaleko Rzymu, zorganizowane przez siostry Brygidki. Vassula miała zaprezentować temat jedności z punktu widzenia osoby świeckiej. Każdy uczestnik musiał wypowiedzieć się w przeciągu godziny, po której następowała debata połączona z zadawaniem pytań. Całe obecne zgromadzenie składało się z rzymsko-katolików i luteran. Obecny był również katolicki biskup Szwecji, wielu profesorów teologii, przedstawiciele papieskiego trybunału i różne duchowieństwo. Wszyscy, oprócz Vassuli, którzy zabrali głos w trakcie czterodniowego sympozjum, byli teologami i duchownymi.

Kiedy Vassula zakończyła swe przemówienie i czekała na pytania oraz początek debaty, teolog, który prowadził sympozjum był cały we łzach. Później powiedział: "To kazanie na temat jedności, które właśnie usłyszeliśmy, było najbardziej płomiennym kazaniem, jakie w życiu słyszałem. Dlatego nie chcę, by zadawano tutaj jakiekolwiek pytania, ponieważ był to głos proroczy, a jeśli chodzi o proroctwo, możemy go tylko słuchać i wykonywać to, czego się od nas żąda."

Wezwanie Pana skierowane do Jego ludu.
- Vassiliki Ryden

Panie, modlę się słowami, którymi Ty się modliłeś: aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, by świat uwierzył, że Ty Mnie posłałeś. Modlimy się również za owce, które nie są z Twojej owczarni, aby one również posłuchały Twego głosu. Modlimy się, aby świat zaczął Cię kochać od dzisiaj na zawsze. Amen.

Wstęp

Przede wszystkim dziękuję Panu za to duchowe zgromadzenie, ponieważ dzięki Jego łasce, którą wszyscy otrzymaliśmy, mamy możliwość szerzenia Jego Królestwa, i jesteśmy bliżej pojednania. Zatem jakakolwiek wrażliwość z naszej strony, by podtrzymać chwiejący się dom Chrystusa, wzrusza Pana głęboko. Jakikolwiek krok w kierunku duchowej jedności, i całe Niebo się cieszy! Jakakolwiek modlitwa ofiarowana za odnowienie Ciała Chrystusa, i gniew Ojca maleje. Jakiekolwiek zgromadzenie dla jedności w Jego Święte Imię, a Jego błogosławieństwa wylewają się na tych, którzy w nim uczestniczą. Dlatego, oddaję chwałę Bogu, który nigdy nas nie zawodzi.

A teraz na wstępie chciałabym opowiedzieć wam o roli osób świeckich w Kościele, oraz poruszyć trzy tematy. Pierwszym tematem jest skrucha i nawrócenie, owoce pokory, które wiodą do pojednania i jedności; drugim - nasz grzech podziału; trzecim - rola Ducha Świętego na drodze do jedności.

Kiedy otrzymałam to zaproszenie, aby mówić na temat duchowości ekumenicznej, byłam niechętna wyrażaniu słowami mojego szczególnego doświadczenia z Bogiem. Nie ośmielam się klasyfikować "duchowości" na podstawie własnych intymnych "rozmów z Chrystusem." Raczej zostawiam wolność Bogu, który wywyższył proroków, przemówił i objawił siebie "wielokrotnie i na różne sposoby" (Heb 1,1), aby przekazać znowu swoje orędzie przy pomocy słabej ręki, członka Chrystusowego Ciała. Z tego punktu widzenia jest to odmienny rodzaj świadectwa w mistycznej tradycji Kościoła. Dlatego, to, co teraz usłyszcie, nie jest akademicką rozprawą teologiczną, z tego prostego powodu, że nie jestem teologiem. Jest to raczej żywy przykład świeckiego świadka jedności, którego Bóg powołał do swej służby.

Ja sama należę do Kościoła grecko-prawosławnego. W spisie doktryn Kościoła prawosławnego, w księdze I, opublikowanej w 1997 r. przez Trembelasa, czytamy: "Objawienia określa się jako działanie podjęte przez Boga, za pomocą którego poucza On swoje rozumne istoty o tajemnicach swego istnienia, naturze i woli, podług ich ograniczonej zdolności intelektualnej..." etc. Warto byłoby przeczytać str. 78, gdzie opisana jest niezbędność samego Boga prowadzącego swój lud. W naszym Kościele istnieje wiele odniesień dotyczących roli, jaką odgrywają świeccy w Kościele, ale ograniczony czas uniemożliwia dokładne prześledzenie tutaj tego tematu.

Wiadomo, że również II Sobór Watykański zwrócił uwagę, jak ważną rolę odgrywają świeccy, mający swój wkład w rozpowszechnianie Dobrej Nowiny poprzez różnorodne dary, którymi Bóg obdarowuje swój Kościół. W "Lumen Gentium" Sobór wyraźnie stwierdza, że świeccy uczestniczą w proroczym zadaniu Chrystusa. Chrystus spełnia to prorocze zadanie nie tylko przez hierarchię, ale również przez ludzi świeckich. Stosownie do tego ustanawia ich świadkami oraz wyposaża ich w zmysł wiary i łaskę słowa (LG 35). Każda osoba świecka ma rolę do odegrania w tej służbie Ewangelii zgodnie z charyzmatem, którym Bóg go obdarza, a dzięki tym darom, które otrzymał, staje się świadkiem i żywym narzędziem misji samego Kościoła, "według miary daru Chrystusowego" (Ef 4,7) Oczywiste jest, według oceny Kościoła, że świeccy mają bardzo ważną rolę do odegrania w świecie, i że charyzmaty, którymi Duch Święty obdarza swoich wybranych, zawsze maja służyć społeczeństwu i dobru Kościoła.

Od początku tego wezwania nasz Pan, okazując mi łaskę, zbliżył się do mnie z królewską hojnością, zwracając się do mnie słowami poezji, ponieważ wiara i doskonałość były tematem Jego słodkiej rozmowy w ciągu tych ostatnich 16 lat, które był ze mną. Beż żadnej zasługi z mojej strony zostałam wezwana, i odpowiedziałam na to wezwanie, jak mówi Pismo Św.: "Uwierzyłem, dlatego przemówiłem." (2 Kor 4,13) Następnie Bóg wezwał mnie do uznania Go, a gdy już to uczyniłam, On ukazał mi swój Krzyż jedności.

Jednymi z pierwszych słów, którymi zwrócił się do mnie Chrystus, były te: "Który dom jest ważniejszy, twój czy Mój?" Odpowiedziałam: "Twój dom, Panie." Wówczas On powiedział: " Ożyw Mój dom, upiększ Mój dom, zjednocz Mój dom." Poczułam się nagle bezradna i nędzna. Zaczęłam się skarżyć: " Nie wiem, jak dokonać tego wszystkiego. Jestem niczym." Chrystus powiedział na to: "Pozostań niczym. Chcę, byś była niczym, a przez twoją nicość ukażę moją władzę, moją moc, i to, że Jestem; więc umrzyj dla siebie i pozwól Mojemu Świętemu Duchowi oddychać w tobie." Wtedy poprosił mnie, bym szła z nim, ale dopiero, gdy oczyścił mnie duchowy ogień. W ten sposób otrzymałam nasienie Boga bez żadnej zasługi z mojej strony. Napisane jest: "Człowiek nie może otrzymać niczego, co by mu nie było dane z nieba." (J 3,27)

Dzieło to, którego autorem jest Duch Święty, składa się z 11 ksiąg przetłumaczonych na 40 języków. (Publikacja ta znana jest pod tytułem: "Prawdziwe Życie w Bogu"). W tych duchowych zapiskach widzimy, jak Bóg daje nam szanse bycia doskonałymi, osiągnięcia przebóstwienia dzięki Jego boskości, i stania się współuczestnikami Bóstwa. Owoce tego dzieła są liczne, ponieważ również pochodzą od Pana, a każda dobra rzecz pochodzi od Niego. Warto wspomnieć choćby jeden z nich. Obecnie istnieje na całym świecie ponad tysiąc ekumenicznych grup modlitewnych, które powstały dzięki tym natchnionym zapiskom pod nazwą "Prawdziwe Życie w Bogu." Owe grupy ekumeniczne składają się z różnych wyznań religijnych, które zbierają się razem na modlitwie o pojednanie i jedność Kościoła. Niektóre grupy otworzyły 9 domów dobroczynnych, aby nakarmić głodnych i ubogich. Noszą one nazwę Beth Myriam, co oznacza "domy Maryjne." W bliskiej przyszłości - dzięki Bożej łasce - powstaną i będą działały jeszcze inne takie domy.

Dzięki łasce Bożej zaproszono mnie jak dotąd do 60 krajów, abym dała świadectwo wielkim dziełom Pana. Złożyłam je na ponad 700 spotkaniach z udziałem rzymsko-katolików, prawosławnych, i osób innych wyznań. Nie mogłam nie przemówić również do moich braci i sióstr, którzy nie są chrześcijanami. Nasz Pan otworzył drzwi także dla nich, więc zostałam wezwana, by przemawiać do Żydów, Hindusów, Muzułmanów i Buddystów, którzy po wysłuchaniu słowa Bożego, odnaleźli swoja wolność i pojednali się z Trójjednymym Bogiem, prosząc o sakrament chrztu. Chrystus bowiem modlił się do Ojca o to słowami: "Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie." (J 17,20).

W marcu 2000 r. Pan pozwolił nam spotkać się w miejscu swego narodzenia, Betlejem. 450 osób przybyło zewsząd, tak, z więcej niż 55 krajów i z 12 różnych kościołów, na międzynarodowe spotkanie poświęcone modlitwie o pokój i jedność. Zebraliśmy się jak jedna rodzina. Razem z nami było 75 duchownych 12 różnych wyznań religijnych, jak również duchowieństwo z Ziemi Świętej, które na wieść o tym spotkaniu modlitewnym dołączyło do nas. To ekumeniczne wydarzenie koordynowało kilku Żydów i Palestyńczyków, poruszonych natchnionymi zapiskami "Prawdziwego Życia w Bogu." Uwierzyli oni w Odkupienie dokonane przez Chrystusa i w Jego zbawczy plan dotyczący naszych czasów, i zgłosili się, by zorganizować to spotkanie.

Każdy wie o walce, jaka toczy się w obecnych czasach pomiędzy Palestyńczykami, a Żydami, dlatego tym bardziej ich pojednanie jest znakiem mocy Ducha Świętego, który połączył te dwa narody, by wspólnie zorganizowały to spotkanie poświęcone modlitwie o pokój między podzielonymi chrześcijanami. Jak mówi Pismo Św.: "Owoc zaś sprawiedliwości sieją w pokoju ci, którzy zaprowadzają pokój." (Jk 3,18) To lekcja dla nas wszystkich.

Niepodważalnym znakiem triumfu naszego Pana było oglądanie wszystkich tych duchownych osób noszących różne szaty, chociaż wszyscy są chrześcijanami, siedzących obok siebie, uśmiechniętych, rozmawiających i traktujących siebie nawzajem na równi, oraz uczestniczących w modlitwach i Liturgii. Doznaliśmy i mieliśmy przedsmak tego, jak pewnego dnia będzie wyglądała jedność między chrześcijanami, i oddajemy chwałę Bogu. Przed przemówieniami i tym wprowadzeniem, widzieliśmy, jak duchowni ustawili się w szeregu do procesji. Wyglądało to dziwnie. Niektórzy nieśli ikony, inni figury Najświętszego Serca i figurę Matki Bożej; właściwie to pastor luterański niósł Madonnę i był bardzo dumny z tego. Jedni mieli kadzidła, inni świece, grecko-prawosławni duchowni mieli na szyjach różańce ze swoimi krzyżami i medalionami, które wymienili z różańcami duchownych rzymsko-katolickich, i wszyscy razem szli w procesji z bizantyjskim hymnem na ustach, śpiewając Kyrie Eleison.

Duchowni z różnych kościołów przemawiali do nas na temat jedności. Ich słowa rozbrzmiewały jak jeden głos pochodzący z jednego umysłu. W czasie ich przemówień wszyscy odczuliśmy ogromne pragnienie bycia jedno. Byliśmy nawet świadkami wzruszającego momentu, kiedy kilku kapłanów z różnych kościołów weszło na podium, a jeden rzymsko-katolicki ksiądz upadł na kolana i całował stopy wszystkich pozostałych, prosząc o przebaczenie. Koptyjski ksiądz, wzruszony do łez tym spontanicznym aktem pokory, zrobił tak samo i na kolanach całował stopy swoich braci w Chrystusie. Widzieliśmy, jak bardzo świeccy i duchowni pragną jedności. Ale jednocześnie odczuliśmy, jak głębokie rany wycisnął nasz podział na Mistycznym Ciele Chrystusa, dlatego tym bardziej odczuliśmy radość wobec tych szczerych aktów pokory i pojednania. Gdyby było to oficjalne spotkanie, i gdybyśmy my byli urzędnikami Kościoła i posiadali siłę i władzę, natychmiast wprowadzilibyśmy jedność w życie, a potem ogłosili to całemu światu.

Większość z nas jest zmęczona tym podziałem, ponieważ nie jest on zgodny z naszym prawem miłości. Chrystus jest tym zmęczony jeszcze bardziej. Wiwaty i okrzyki miłości tych narodów, które połączyły się, wzywając do całkowitej jedności między chrześcijanami, pokazały, ze podział ten jest nie tylko grzechem, ale również przestępstwem. Jednak mówię wam, że największym grzechem są różne daty Wielkanocy. Jak dobrze byłoby, gdybyśmy wszyscy zawołali jednym głosem i tego samego dnia: "Chrystus zmartwychwstał." Wszyscy modlimy się słowami: "Bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi...", a zatem, co powstrzymuje władze Kościołów od pełnienia woli Bożej i pojednania się, skoro świeccy i duchowni na świecie żyją już jednością? Jedność zaczęła się wczoraj..., widzieliśmy ją..., żyliśmy nią..., cieszyliśmy się nią, i pragniemy jej tak bardzo jak bardzo pragnie jej Duch Święty. Jezus Chrystus zjednoczył nas wszystkich przez swoją Krew, jak więc można zaprzeczać tej jedności? "On bowiem jest naszym pokojem. On, który obie części [ludzkości] uczynił jednością, bo zburzył rozdzielający je mur - wrogość. W swym ciele pozbawił On mocy Prawo przykazań, wyrażone w zarządzeniach, aby z dwóch [rodzajów ludzi] stworzyć w sobie jednego nowego człowieka, wprowadzając pokój" (Ef 2,14-15). Jak możemy odmówić Bogu, jeśli On chce naszego pojednania? Czy ma być inaczej, bo serca nasze stwardniały? Czy zapomnieliśmy o słowach Ojca Świętego, gdy mówił: "To, co nas łączy jest silniejsze od tego, co nas dzieli?" Powinniśmy więc wykorzystać to, co nas łączy, by utorować drogę całkowitej jedności.

Łaski, które otrzymaliśmy w czasie pobytu na Ziemi Świętej, były niezliczone. Kiedy grecko-prawosławny archimandryta z Patriarchatu Jerozolimy usłyszał, że jesteśmy tam, zaprosił wszystkie 450 osoby do Bożego Grobu, a innego dnia na górę Tabor. Mogliśmy wziąć udział w Liturgii, a nawet spożyć uprzednio konsekrowane dary, jeżeli chcemy i wierzymy w świętą obecność Jezusa w Komunii Świętej.

Przeżyliśmy wiele chwil radości widząc, jak prawosławni, anglikanie, luteranie, katolicy, baptyści itd., modlą się razem na różańcu, obok siebie i zgodnie, chociaż modlitwa ta jest prawdopodobnie praktykowana tylko przez rzymsko-katolików. Wprost przeciwnie, nie robiliśmy żadnej różnicy. Modlitwa różańca świętego połączyła nas, a tym bardziej adoracja Najświętszego Sakramentu. Klęczeliśmy przed naszym Panem i czuliśmy w tej jedności, że jesteśmy synami i córkami Najwyższego, ponieważ każdego prowadził Duch Boży (Rz 8,14). I jak dzieci jednej rodziny, klęcząc razem, ramię w ramię, stanowiliśmy jedno, ponieważ nie było już więcej między nami ducha podziału. W tych momentach zrozumieliśmy, że żyjemy dzięki łasce, a nie prawu. (Rz 6,14) Nasze serca połączyły się i w obecności Chrystusa czuliśmy się naprawdę zjednoczeni w duchu i miłości Bożej. W tych chwilach stanowiliśmy naprawdę jeden umysł i jedno serce, wszyscy zjednoczeni w Sercu Chrystusa. Później wszyscy duchowni powiedzieli, że po powrocie do domu, będą w dalszym ciągu propagowali tę duchową jedność, i świadczyli wobec swoich braci, co przeżyli i co zobaczyli, aby i oni również rozradowali się w jednym Panu.

Na podstawie tego, co przeżyliśmy w czasie tej pielgrzymki jedności na Ziemi Świętej, odczuliśmy, że modlitwy są potężniejsze od naszych przemówień i dialogów, ponieważ ledwie otworzyliśmy usta do wspólnej modlitwy, a nasze modlitwy już zostały usłyszane i wysłuchane. Tak jak Ojciec Święty, w październiku 1986 roku, zaprosił do Asyżu przedstawicieli największych religii na świecie, by modlili się o pokój, tak i my powinniśmy iść w tym kierunku i organizować w przyszłości więcej spotkań poświęconych dialogowi między religiami.

A teraz po tym wprowadzeniu, przejdę do pierwszego tematu, którym jest skrucha i nawrócenie się.

Boże wezwanie do głębokiej skruchy i nawrócenia, które są owocami pokory, wiodącymi nas do pojednania i jedności.

My, wierni Kościoła, musimy zdawać sobie sprawę z tego, że żyjemy w ciągłym grzechu, grzechu naszego podziału. "Każde królestwo wewnętrznie skłócone pustoszeje. I żadne miasto ani dom, wewnętrznie skłócony, się nie ostoi." (Mt 12,25) Nawet, jeśli podział ten nie pochodzi bezpośrednio od nas, ale od naszych przodków, to jednak cały czas go podtrzymujemy, dopóki pozostajemy podzieleni. Nie możemy powiedzieć, że Bóg jest zadowolony, kiedy pasterze są ciągle rozproszeni. Nie powinniśmy mówić o jedności, dopóki nie okażemy skruchy i nawrócenia, i nie zaczniemy praktykować dwóch największych przykazań Bożych. Inaczej, byłoby to jak budowanie domu bez fundamentów. Fundamentami jedności powinny być pokora i miłość do Boga, oraz nawrócenie naszych serc. Jak moglibyśmy bowiem uwierzyć, że osiągniemy jedność, jeśli nie okazujemy skruchy i nie żyjemy zgodnie z dwoma przykazaniami, które opierają się na prawie miłości? Nasiona jedności będą ciągle zasiewane do suchej i jałowej gleby, i żaden kiełek nie wzejdzie w takiej suchości, którą są nasze zatwardziałe serca. Musimy usiąść i zadać sobie pytanie: Czy może patrzymy na jedność przez pryzmat naszego własnego umysłu, i być może dlatego ciągle jesteśmy podzieleni, czy też szukamy jedności tak, jak chce tego Duch Boży, ale nie zgadzamy się na nią?"

Dlatego też zachowując bojaźń Bożą i świadomość, że Bóg wie, jacy naprawdę jesteśmy, prawdziwa skrucha i nawrócenie jest pierwszym i zasadniczym krokiem, koniecznym do tego, by dać nam światło, które poprowadzi nas do duchowej jedności. Ta wymagana skrucha i nawrócenie same w sobie są monumentalną siłą, która przeobrazi nas i spowoduje, że wydamy owoce. Więc bądźmy bogaci w ubóstwo tak, jak ksiądz, który upadł na kolana z płaczem, całując stopy swoich braci innych wyznań religijnych, i prosił o przebaczenie. W ten sam sposób, z pokorą okazujmy skruchę.

Musimy zniszczyć stare cegły we wnętrzu naszych serc, cegły nietolerancji, dumy, zatwardziałości, niewierności, podziału, braku miłości; i zbudować Kościół Chrystusa przez uznanie siebie nawzajem w głębi naszych serc, pozwalając, by Bóg wniknął w nas ze swoim pokojem. Z głębszej skruchy musi wynikać ogołocenie dla Boga, aby On napełnił nas hojnie sobą, potem będziemy "ofiarą Bogu przyjemną, uświęconą Duchem Świętym." (Rz 15,16) Wiemy, że Bóg nieustannie daje nam siebie, by utrzymać nasze dusze przy życiu, ale, dopiero gdy okażemy skruchę i nawrócimy się, Bóg przemówi do nas z siłą i łaską, wyrażając pragnienia swego serca i pokazując nam, jak używać klucza jedności. Skrucha nie tylko poprowadzi nas do nawrócenia serca, ale również do zupełnej przemiany, ponieważ jest ona bramą, która prowadzi dusze z ciemności do światła. Dlatego do dzisiaj nie możemy powiedzieć, że kroczymy w świetle, skoro ciągle jesteśmy podzieleni i rozproszeni; jeśli zaś nie weszliśmy do światła, jak mamy rozpoznać wolę Bożą, by postąpić w jedności i wiedzieć, w którym kierunku podążać? Jak mamy wiedzieć jaką drogą i dokąd kroczymy, jeśli ciągle jesteśmy w ciemności? Jeśli się nie pośpieszymy, zgaśnie ten mały migoczący płomyk, który jeszcze w nas się tli. Musimy się pośpieszyć, odłożyć na bok wszystkie nasze uprzedzenia i na to miejsce wytoczyć oliwę z zasobów naszej pokory i miłości, by rozżarzyć ten migoczący płomyczek w żywą pochodnię.

Wówczas jednak każdy kościół powinien wyrazić chęć, aby pogrzebać swoje ego i swoją nieustępliwość, a ten akt pokory sprawi, że zabłyśnie w nim obecność Chrystusa. Każdy kościół powinien doświadczyć głębokiej skruchy i przylgnąć do Chrystusa, dzieląc z nim miłość do rodzaju ludzkiego. Ten akt pokory zmyje przeszłe i obecne winy Kościoła, i przyczyni się do zupełnej jedności. Kiedy ściszymy nasze głosy, zaczniemy słyszeć głos Chrystusa. Kiedy pochylimy nasze głowy, zobaczymy głowę Chrystusa zamiast naszej, kiedy uniżymy się całkowicie, Chrystus będzie mógł nas podnieść, abyśmy ujrzeli Jego chwałę. Napisane jest: "Uniżcie się przed Panem, a wywyższy was." (Jk 4,10) Wtedy, i tylko wtedy, będziemy w stanie rozpoznać wolę Bożą, ponieważ On okaże swoją moc, uczyniwszy nas niczym, a Jego święta obecność przepłynie przez pustynię naszej duszy jak rzeka i uzdrowi nas. Wówczas, kiedy odzyskany nasze zdrowie, nasza dusza powstrzyma nas od powtórnego upadku i od wchłaniania trucizny, którą spozywaliśmy w czasie naszego żałosnego podzielenia. Będziemy pragnęli tylko jednego - czystego ożywczego napoju, który daje życie. Co więcej, ten czysto kryształowy napój nie tylko nas uzdrowi, ale również przepełni łaską i miłością. Kiedy więc otworzymy Duchowi Świętemu wejście do nas, z łatwością wtargnie On w nasze wnętrze, obdarzając nas hojnie swym światłem i przemieniając nas zupełnie w niebo.

Pan pozwolił mi kiedyś usłyszeć następujące słowa: "Jeśli pozwolisz Mojemu Świętemu Duchowi wniknąć w ciebie, przemieni On twoją duszę z pustyni w ogród, w którym będę mógł wypocząć. Duch Święty może przeobrazić twoją dusze w pałac, gdzie będę królem panującym nad tobą. Duch Święty może przekształcić twoją duszę w niebo, w którym będziesz mnie wychwalać." Aby osiągnąć jedność musimy przemienić się, a fakt, że nie dzielimy jednego Kielicha przy jednym ołtarzu, jest dowodem na to, że ta przemiana jeszcze nie miała miejsca, skoro ciągle pozostajemy podzieleni. Zatem okażmy skruchę i nawróćmy się, by Duch Święty mógł nas przemienić. Bez tego nie będziemy mogli wniknąć w głębiny Boga, by Go zobaczyć i zrozumieć. Wizja Bóstwa bez wątpienia zjednoczy nasze serca. Doświadczając wizji Boga, nasza dusza zrozumie również, jak bardzo Go obrażamy, gdy pozostajemy podzieleni. Będzie to jakby akt oczyszczenia albo mniejszy sąd, a zarazem początek naszego nowego życia w jednym Chrystusie.

W tej przemianie odkryjemy, że, chociaż ciągle pozostajemy między ludźmi, to nasze myśli będą w niebie; i chociaż nasze ciała będą poruszać się między ludźmi, to nasza dusza i nasz umysł, pochwycone przez wolę Bożą i napełnione szlachetnością Bożego światła, będą jak anioł, który przechadza się na dworze niebieskim między świętymi i innymi aniołami, będąc jednym duchem z Bóstwem. Wówczas wypełni się modlitwa "Ojcze nasz", ponieważ nadejdzie Jego królestwo, a Jego wola będzie pełniona jak w niebie, tak i na ziemi. Od tej chwili wszystkie nasze czyny będą doskonałe i bez żadnej skazy, ponieważ będą zgodne z wolą Bożą. Wiemy, że nasz umysł nigdy sam nie wzbije się do nieba, tylko sam Bóg może go tam podnieść, odkrywając przed nim z radością swoje tajemnice. Gdybyśmy odpowiedzieli na błaganie Chrystusa "obyśmy byli jedno", lub gdybyśmy odpowiedzieli na Jego wezwanie posłuszeństwem, dzisiaj dzielilibyśmy Jego Kielich wokół jednego ołtarza mówiąc: "Kroczę z Bogiem i panuję z nim".

Kościół potrzebuje umocnienia, a jedyną nadzieją na to jest jedność. Obecnie Kościół traci swój blask z powodu swojej słabości do tego stopnia, że nie udaje mu się nawet stanąć i samemu wycisnąć oliwy oraz uzdrawiającej maści ze źródła życia, którym jest Duch Święty. Obawia się On utraty swoich skarbów, a głownie tożsamości (a dzieje się tak, jak sądzę, z naszym Kościołem greko-katolickim) i nie tylko barykaduje swoje okna, ale również sprawdza, czy drzwi są dobrze zamknięte, nie rozumiejąc, że jego wnętrze pełne jest zgnilizny. Z powodu swego strachu powstrzymuje strumień łaski, która mogłaby napełnić i poprowadzić go bez lęku do jedności i pojednania. Ten, kto działa w strachu i sprawdza, czy okna i drzwi są dobrze zamknięte, boi się zwykle złodzieja, który mógłby go ograbić z jego bogactw. Ale dzieje się tak nie tylko w Kościele grecko-prawosławnym; pozostałe wyznania religijne zachowują się również w ten sposób. Dlaczego się boją i izolują? Dlaczego niektóre zamykają ciągle swoje drzwi? Czy Chrystus nie pojednał pogan i Żydów, i nie nakazał im czcić razem jednego Chrystusa? Chrystus nie rozdarł zasłony, która oddzielała Boga od człowieka, jednocząc tym stworzenie i Stwórcę? Czy Chrystus nie zniszczył bram piekielnych i nie uwolnił dusz? Co mógłby Chrystus jeszcze uczynić, czego już nie uczynił? Dlaczego zatem kościoły aż do dziś barykadują się i wznoszą mury, by utrzymać ten podział? Gdyby tylko pozbyli się swoich lęków, nieustępliwości i podejrzeń, to dzisiaj nie rozmawialibyśmy o jedności, ponieważ już celebrowalibyśmy Świętą Eucharystię wokół jednego ołtarza.

Jeśli kościoły będą w stanie wznieść się ponad dzielące je przeszkody, które według Pisma Św. sprzeciwiają się pełnej jedności, miłości i czci między nami, Chrystus będzie wierny swojej obietnicy, że nadejdzie czas pokoju na całym świecie. Ten pokój przyciągnie każdą istotę do mistycznego Ciała Chrystusa, i będzie wypełnieniem Jego słów, które przekazał nam w swojej modlitwie do Ojca: "aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał." (J 17,21) To modlitwa błagalna Chrystusa za nas, skierowana do Ojca, abyśmy się zjednoczyli, stwierdza wyraźnie, że całe cały świat zostanie pociągnięty do duchowej jedności, a nie jedności wynikającej z podpisanego traktatu. Jednak ta duchowa jedność, która dotyczy całego stworzenia nie może być osiągnięta bez Ducha Świętego, udzielającego swej mocy ludzkości. Duch Święty musi zatem wzbudzić nowych apostołów, którzy będą ewangelizowali cały świat i pociągną wszystkich do wiary w Chrystusa. Biorąc pod uwagę istniejący podział, powiedziałabym, że Kościół okazuje swoją słabość pod tym względem.

Pomimo naszej nikczemności, naszych ludzkich upadków, ambicji i naszej niezdolności, by się umniejszyć i pojednać dla jedności, Święty Duch łaski nie przestanie ciągle działać. Miłość Chrystusa do rodzaju ludzkiego zmusza Go, również w naszych czasach, do ciągłego pochylania się nad nami z wysokości, i ofiarowywania nam swojej drogocennej Krwi, która pokrywa nasze niedoskonałości. Duch Święty wie o naszych słabościach i upadkach, więc nie można mówić, że przestał On wylewać swoje łaski; jest ciągle tutaj, dając o sobie znać tak, że w końcu nawet głusi, którzy się barykadują, usłyszą Go i wreszcie otworzą Mu drzwi swoich serc; a ci, którzy byli martwi, powrócą do życia. Znowu powrócą do istnienia ci, którzy przestali istnieć.

Jedną z łask, którą Duch Święty obdarza nas w dzisiejszych czasach, są nowi apostołowie przygotowani przez Boga do przekazywania Jego słowa. Jeśli jednak nasze umysły i serca pozostają niewzruszone na te słowa, to dzieje się tak być może dlatego, że staliśmy się zbyt praktyczni i niestety zbyt racjonalni. W tej praktyczności zarówno miłosierdzie Chrystusa jak i prostota duchowego życia w Bogu są oszpecane. Dlatego tak ważne jest, aby przede wszystkim Kościół prawosławny oraz inne wyznania religijne pozwoliły Duchowi Świętemu tchnąć w nie oddech zmartwychwstania. W tym zmartwychwstaniu powstaną i pojmą, że ewangelizacja jest koniecznym warunkiem pojednania świata, który oddalił się od Boga. Przez ewangelizowanie społeczeństwa, które odsunęło się od Chrystusa, ludzie różnej rasy i wyznania mogą powrócić do Boga i zacząć szukać Jego oblicza. Każda istota na Ziemi może doznać korzyści z tego, a kiedy już podda się Bogu, Duch Święty dokona reszty i wykorzeni wszystkie przeszkody, które utrudniają drogę do zupełnej duchowej jedności.

Bóg prosi o przemianę naszego wnętrza. Niektórzy mogliby powiedzieć: "Ale my zawsze przestrzegaliśmy prawa Kościoła i byliśmy mu posłuszni..." Nie wystarczy przestrzegać prawa Kościoła i być mu posłusznym. Nasza zatwardziałość potępia nas. Wiele razy mówimy o prawie, lecz nie mamy go w naszych sercach. Istotą prawa jest miłość; często żyjemy literą prawa, jednak zaniedbujemy żyć jego istotą. Często lekceważymy poważniejsze kwestie prawa, którymi są miłość, miłosierdzie i rzetelna wiara.

Powinniśmy przejawiać więcej chęci, by modlić się razem, ponieważ modlitwy są słyszane i wysłuchiwane, natomiast dialogi są tylko słowami i formułkami. Nie oznacza to wcale, że powinniśmy porzucić nasze konferencje i dyskusje, jak wspomniałam wcześniej. Ale co jest dla nas ważniejsze, litera czy Duch? Jeśli powiemy litera, wówczas będziemy jak zarządcy, którzy zajmują się sprawami Bożymi, i ani nie będziemy usprawiedliwieni ani też nigdy niczego nie osiągniemy, ponieważ byłoby to mówieniem do Ducha: "Nie jestem już dzieckiem i sam mogę chodzić." W ten sposób litera zabije Ducha, a my staniemy się naprawdę zarządcami przekładającymi papiery i wychodzącymi z każdego zebrania z pustką w sercu.

Co więc jest ważniejsze, prawo czy Duch? Jeśli powiemy prawo, wówczas osądzimy naszego brata, który siedzi obok, a jest innego wyznania, a on jednocześnie osądzi nas, i usłyszymy od siebie nawzajem: "My żyjemy w prawdzie i jesteśmy jedynymi, którzy mają rację." I po raz kolejny będziemy dzielili Chrystusa i nic nie osiągniemy. Jeśli wystąpimy z doktryną i jej treścią, znowu zakończy się to być może jeszcze większym podziałem i pominięciem tego co istotne. Nie sugeruję przez to, że powinniśmy pogwałcać doktrynę, która przecież jest istotą Kościoła. Jeśli jednak pozwolimy, żeby tym razem Duch Święty poprowadził nas, a nie my Ducha Świętego, wówczas ożywi On literę prawa i pokaże nam prawdziwą doktrynę, która głosi, że Jezus Chrystus jest jedynym żywym prawem w nas, pomimo różnic w terminologii doktrynalnej. Do tego aktu miłosierdzia potrzebujemy wielkiego ubóstwa ducha i nadmiaru hojności. Niech więc nasze doktrynalne dialogi zaczynają się z Duchem Świętym. Niech On będzie jedynym, który prowadzi nas za rękę, by pokazać naszym sercom, że istota doktryny powinna opierać się na miłości, poświęceniu, odkupieniu i całkowitym pokoju.

Nasz grzech podziału

Jeśli jesteśmy podzieleni i oddaleni od siebie, to dzieje się tak z powodu naszej wzajemnej nietolerancji i pychy. Przypomnijmy sobie charakterystyczny znak wiary, którym jest miłość, o której Chrystus powiedział: "Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, gdy miłość wzajemną mieć będziecie." Miłość Chrystusa zmusza Go do okazywania nieskończonego miłosierdzia względem naszego podziału, tego podziału, który był przyczyną wyjałowienia i zatwardziałości naszego serca, który zniszczył Kościół i wprowadził ogólne odstępstwo w świecie chrześcijańskim. Dzisiejszy świat żyjący w tym odstępstwie nie ma miejsca dla Boga, ponieważ zajęty jest samo-realizowaniem się. Dzisiejszy świat nie chce oddać chwały Bogu; żyjemy w czasach, gdy każde dobro jest przemieniane w zło. Chrześcijanie, z powodu naszego podziału, są nieustannie dechrystianizowani albo też ciągle popadają w grzech. Rozejrzyjcie się wokół siebie i zobaczcie: część Kościoła została zaślepiona z powodu swego racjonalnego myślenia. I dopóki skłaniają się ku własnemu duchowi, będą szli w ciemności. Będą ogłaszali swoje prawa zamiast Bożych praw. Będą próbowali zmienić tradycję Kościoła po ludzku, pomijając Prawdę, która jest w Chrystusie. Powinniśmy modlić się za tych chrześcijan, którzy tak łatwo podważają boskość Chrystusa, ograbiając Kościół nie tylko z ikon, figur i kosztowności, ale również z prawdziwej obecności Chrystusa w Eucharystii. Jeśli zaś ogłaszają Chrystusa Królem chwały, potwierdzając Jego moc, głosząc o Jego przerażającej sile, śpiewając Mu hymny pochwalne, uznając Jego wszechmoc i potężne cuda, powinniśmy zapytać ich, dlaczego Chrystus staje się dla nich przeszkodą, kiedy mają zobaczyć wspaniałość Jego boskości w Jego obecności w Eucharystii? Jeśli nie ujrzą Jego boskości oczami ducha, będą jak drzemiący, do którego nigdy nie dotrze żadne słowo.

Pan pozwolił mi słyszeć te słowa: "Jestem Najwyższym Kapłanem w całym moim domu, domu, który ludzie poprzez swój brak miłości bezlitośnie podzielili; czy więc mam ciągle patrzeć na Mój podzielony dom, trwający w buncie, i nic nie robić? Coraz mniej wagi przywiązuje się do Mojej Eucharystii. Niech ludzie każdej rasy wiedzą, że Moje Ciało i Krew pochodzą od Mojej Matki; Moje Ciało pochodzi od Najświętszej Dziewicy, Niepokalanej..."

Służenie Chrystusowi wargami i pozorami nigdy Go nie oszukało, ale ilekroć przysposabialiśmy wzajemną miłość, która prowadziła do pokoju i wzajemnego zrozumienia, Jego Duch radował się. Jak możemy dzisiaj oczekiwać, że Jego Duch będzie się radował, skoro każda Wielkanoc, która mija, a właściwie daty Wielkanocy nie są ujednolicone i ciągle jeszcze nie są ujednolicone oficjalnie, chyba że zbiegają się przypadkowo, jak w tym roku? Jak to możliwe, by Jego Duch się radował, skoro członki Jego mistycznego Ciała są ciągle rozproszone, jak wysuszone kości z wizji Ezekiela? Bezczelnie buntujemy się przeciwko Bogu i wszelkim mocom niebieskim. Śmiało przekraczamy Jego prawo miłości przed Jego tronem. Pismo Św. mówi: "Kto zaś umie dobrze czynić, a nie czyni, grzeszy." (Jk 4,17) Pismo Św. nie kłamie i mie wolno go odrzucać.

Co więcej, jak możemy oczekiwać, że Kościół będzie wiarygodny w oczach całego świata, skoro propagujemy pokój, miłość, jedność, braterstwo i pojednanie w krajach, które dokonują zagłady ludzi, a sami jednocześnie zabijamy Ciało Chrystusa, wypuszczając jednocześnie zatrute strzały w siebie nawzajem? My, królewski dom Chrystusa, wymieniliśmy naszą chwałę na wstyd. Bóg wzywa nas wszystkich i zaprasza nas, abyśmy byli jedno, aby świat uwierzył. (J 17,21) Tylko wtedy, gdy Kościół zostanie uzdrowiony przez zjednoczenie, i odzyska swoją siłę, będzie zdolny do pojednania świata z Bogiem. Jednocześnie poprzez osiągnięte umocnienie, będzie on w stanie obalić siły ciemności, które zaciemniły świat, oraz panowanie zła, które powoduje nasze rozproszenie.

Rola Ducha Świętego w prowadzeniu nas do duchowej jedności.

To sam Święty Duch łaski jest tym, który szybko może doprowadzić Kościół do jedności, sprawiając, że pokonamy nasze lęki i zrobimy krok naprzód. Święty Duch jest po to, by wypalić do korzeni wszystko to, co podtrzymuje nasz podział i opóźnia naszą jedność. Oczywiście zły jest świadomy tego i ciągle wznieca niepokoje tam, gdzie zwykle nie powinny mieć miejsca, dotkliwie utrudniając tym pracę Kościoła i opóźniając jedność. Dlatego, sądzę, że ważne jest, aby poddać się Duchowi Świętemu i zwrócić większą uwagę na charyzmaty, którymi obdarza swój Kościół. Powinniśmy zaprzestać gaszenia ognia Ducha Świętego, który może rozjaśnić wnętrze Kościoła. Stąd istotne jest również, abyśmy pozwolili kierować sobą łasce, a nie strachowi. Pozwólmy, aby Duch Święty pojawił się jak Dzień Ostateczny dla Kościoła.

Wiemy, że Ciało Chrystusa, Kościół, zawsze wzrasta dzięki Duchowi Świętemu, i będzie wzrastał aż do Dnia Ostatecznego, ponieważ Chrystus jest skałą, budowniczym Kościoła oraz Pasterzem swego ludu. Chrystus jest Najwyższym Arcykapłanem w całym swoim domu, tym domu, który ludzie bezlitośnie podzielili poprzez swój brak miłości. Piękno, chwała i owoce, które wydał on na początku swego istnienia, teraz zepsuły się i spadły. Jeśli to nieprawda, to gdzie jest ów apostolski Kościół ze swoją gorliwością, aby świadczyć o Chrystusie i złożyć siebie na ołtarzu męczenników, aby raczej upokorzyć się na arenie wstydu i bólu niż odrzucić Chrystusa? Gdzie jest owa uczniowska żarliwość wiary i gorące pragnienie ewangelizowania? O Jezu, jak bardzo jeszcze Twoje święte Ciało musi być przybijane, przeszywane i rozrywane, zanim zrozumiemy, że to my jesteśmy narzędziami samego "oprawcy". Czynimy to mimowolnie i nieświadomie. Pomóż nam znaleźć i zachować tę resztę tak świętą zwaną Twoim Kościołem. Pomóż nam zjednoczyć ją znowu. Od jedności Kościoła zależy Twoje drugie przyjście, które będzie Twym objawieniem na całej Ziemi.

Chociaż zdajemy sobie sprawę, że istnieje ontologiczna przepaść między nami, a Duchem Świętym, to jednak Duch Święty może ją usunąć i dotrzeć do nas, pokazując nam, że prawdziwy chrześcijanin to ten ten, kto nim jest wewnętrznie, a prawdziwa duchowa jedność to taka, która jest i będzie w sercu. Jedność pochodzi nie od litery prawa, lecz od Ducha Świętego.

Naprawdę, bez względu na to, ile oczekujemy od Kościoła i jak postrzegamy jego upadki i zwycięstwa, bez względu na to, jaki Krzyż jedności kładziemy na jego ramionach, to na końcu, i wiemy o tym z doświadczenia, Krzyż ten będzie niesiony przez czystych sercem. Jeśli teraz mamy zdecydować się na jedność, to musimy otworzyć nasze serca i przyjąć dusze, które są obdarowane przez Ducha Świętego. Kiedy w końcu zawierzymy ubogim w duchu, którzy chętnie ponieśliby Krzyż jedności na swych ramionach, wówczas będziemy mieli całkowicie otwarte pole, na którym moglibyśmy zasiać ziarna prawdziwie chrześcijańskiej jedności, a ta nawróciłaby świat i przywróciła mu utraconą woń. Kościoły powinny pozwolić Duchowi Świętemu, który jest wewnętrznym źródłem chrześcijańskiej jedności, by je najpierw odnowił i napełnił wonią, a one z kolei rozsieją woń wśród wszystkich narodów, gromadząc je w jednej Prawdzie i upiększając zarazem mistyczne Ciało Chrystusa. Kościoły więc, zwłaszcza nasz Kościół prawosławny, muszą zachowywać ostrożność, aby nie zgasić Ducha i nie szykanować rozmaitych darów, których udziela On dla dobra Kościoła. Powinny pozwolić, by płomień Ducha oczyścił i ożywił wnętrze Kościoła, które umożliwi mu osiągnięcie duchowej jedności.

Duch Święty wzywa swoją Oblubienicę do jedności tymi słowami:

Córko, módl się, aby proroctwa wypełniły się szybko i abym Ja – absolutna pełnia Bóstwa, wymowa waszego ducha, światło waszych oczu – zstąpił pomiędzy was dla ukazania światu, jak bardzo był on w błędzie; dla ukazania kościołom nieprawości ich podziału i jak bardzo brakowało im wzajemnej do siebie miłości, choć co dnia oświadczali, że jest tylko jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest i jeden Bóg, który jest Ojcem wszystkich, i działa ponad wszystkimi, poprzez wszystkich i we wszystkich. Nie możemy powiedzieć: «Uczyniłeś wszystko dla zachowania jedności, jaką ofiarowałem ci na początku, gdy byłeś jeszcze dzieckiem i gdy byłeś jeszcze w Moich Ramionach». Dziś mówisz: «Nie jestem już dzieckiem i potrafię sam chodzić». Od tej chwili porzuciłeś Moje objęcia i przyzwyczaiłeś twoje kroki do chodzenia własnymi ścieżkami... O, dziecko Ojca! Owocu Syna! Moje Miasto i Moja Oblubienico! Twoja woń cię opuściła... Czy pozostanie w tobie ktoś żywy, kiedy zstąpię z pełną mocą?

Sądzę, że już najwyższy czas, abyśmy przestali budować nowe Getsemanii dla naszego Pana. Zamiast tego, włóżmy na Jego Głowę girlandy miłości. Zakończę stwierdzeniem, że jedność nadejdzie tylko wtedy, kiedy my wszyscy zaczniemy prawdziwie kochać Jezusa Chrystusa.

 
Jedność
Wołanie Najświętszego Serca o jedność
Jedność wypływająca z serca
Daty Wielkanocy
Ekumenizm i duchowość
Przykład jedności na Wschodzie
Papież i Patriarcha Teoctist
Duchowe echo jedności

Wołanie Najświętszego Serca o jedność
Dnia 25 maja 2007 r., w czasie Pielgrzymki Ekumenicznej do Turcji, Vassula przemawia do 500 pielgrzymów, również kardynała, arcybiskupów, biskupów, duchowieństwa ekumenicznego i świeckich wszystkich wyznań, na temat nauki dotyczącej jedności, zawartej w "Prawdziwym życiu w Bogu".
 

Jedność wypływająca z serca
Vassula wygłasza tę płomienną mowę w czasie pielgrzymki do Ziemi Świętej, w 1998 r.
 

Daty Wielkanocy
Jezus wzywa nas do ujednolicenia dat Wielkanocy.
 

Ekumenizm i duchowość
Mowa ekumeniczna wygłoszona przez Vassulę w Międzynarodowym Centrum Brygidek w Farfie.
 

Przykład jedności na Wschodzie
Monsingore Najczcigodniejszy Isidore Battika ukazuje pielgrzymom Prawdziwego Życia w Bogu prawdziwy, zachęcający przykład jedności praktykowanej w Syrii
 

Papież i Patriarcha Teoctist
Vassula jest świadkiem tego szczególnego spotkania papieża Jana Pawła II i patriarchy Teoctista.
 

Duchowe echo jedności
Przemówienie wygłoszone przez Vassulę na Konferencji Ekumenicznej Światowej Rady Kościołów
 

"Jednosc, Cnota Milosci"
Ta ksiazka zlozona z fragmentów Oredzi, objawia nam jak Bóg mówi nam dzisiaj, ze jednosc pomiedzy Chrzescijanami jest esencja dla wprowadzenia pokoju, milosci i nawrócenia dla swiata.

Vote to Celebrate the Feast of Easter all in one date
OneDate.org - Glosuj za wspólnym celebrowaniem Swiat Wielkanocy w ten sam dzien

 
 
WCZESNIEJSZE OREDZIE:

The Day of My Return is nearer than you think
 
These are the last days of your era
 
 
 



Szybkie Wyszukiwanie

© Vassula Rydén 1986 Wszystkie Prawa Zastrzezone
X
Enter search words below and click the 'Search' button. Words must be separated by a space only.
 

EXAMPLE: "Jesus Christ" AND saviour
 
 
OR, enter date to go directly to a Message